piątek, 23 października 2020

Rozdział 8 "Lepiej na zimne dmuchać..."

   "To była moja pierwsza lekcja. Pod gładkim, znajomym obliczem spraw czeka zastęp innych, by rozedrzeć świat na dwoje." *




    






    - Ciało trzeba schować.
    - Ty mnie uczysz roboty?
    Człowiek opierający się o drzewo pytał pozornie nieprzejęty. Cały czas otwierał i zaciskał pięść nie patrząc na swojego rozmówcę. Wzrok miał utkwiony w niedopałek papierosa - ostatnie życzenie przedwcześnie zmarłego. Chociaż była już ciemna noc nie doskwierał im chłód. Termometry w mugolskim świecie wskazywałyby jakieś 20 stopni. Mimo to na głowie nosił kaptur. On zawsze go nosił.
    Porywacz, który zaczął dialog nie wiedział jak odpowiedzieć. Z tym typem się nie zadzierało. Jedno niepotrzebne zdanie i mógł skończyć jak mężczyzna obok niego. Gdyby wiedział jak to wszystko się skończy nie brałby udziału w tej akcji. Zdemaskowanie skutkowałoby karą śmierci a on bardzo chciał żyć. Teraz mógł jeszcze zginąć, bo człowiek w kapturze źle odebrał jego uwagę. On jego ma uczyć? Chyba jak się umiera.
    - Kopiemy? - zapytał trzeci.
    - Zakopane szczątki można znaleźć. Lepiej je spalić. - odpowiedział cały czas patrząc na człowieka w kapturze.
    - Żadnego palenia i kopania. Teleportujesz się na Arktykę i rzucasz ciało do wody.
    - A jeśli ktoś sprawdzi dokąd się teleportowałem? Będą pytać. Nie mam przepustki.
    - Nie będziesz mi wmawiać głupot. Członkom dziedzictwa narodowego wolno przenosić się gdzie chcą. Ja mogę to zrobić ale mnie sprawdzą a wtedy wydam was wszystkich. - człowiek w kapturze zaczął się irytować.
    - On ma rację. Nikt Cię nie sprawdzi a nawet jeśli to mogłeś pracować. W wodzie pod lodowcem i tak go nie znajdą. - poparł pomysł trzeci mężczyzna.
    Porywacz podszedł i teleportował się z ciałem bez zbędnych słów. Pozostała dwójka nadal znajdowała się na miejscu zbrodni. Po chwili milczenia człowiek w kapturze podniósł niedopałek i schował do kieszeni. Uścisnął rękę drugiego i odszedł w swoją stronę. Został tylko trzeci mężczyzna. Sytuacja robiła się groźna. Pod skórą czuł, że to nie był ostatni trup.
    - Oj nie spłoniesz. Zamarzniesz pod lodowcami.
 


***



    - Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia. 
    Astoria nie wydawała się zaskoczona. Mardota nie było w Ministerstwie chociaż był czwartek. Rellow zachowywał się jakby cierpiał na ogromnego kaca-mordercę a na dodatek Granger od kilku dni traktowała ją jak zdenerwowaną nastolatkę. Co jeszcze mogło pójść nie tak? Odpowiedź nasuwała się sama - wszystko. Gdyby nie urodziła się arystokratką pewnie by wybuchła ale takie drobnostki nie wyprowadzają wysokourodzonej Pani z równowagi. 
    - Pytałam wszystkich. Nie wiem dlaczego dziś go nie ma. Może spotkanie jest poza Ministerstwem. 
    - Może. - odpowiedziała lekko poirytywana (tylko poirytowana to nie prawdziwe newry!) 50 zapewnieniem Hermiony. 
    - Spokojnie. Pomożemy Draco i wszystko będzie dobrze. 
    - Jestem spokojna. 
    Rzeczywiście, oprócz lekko zmienionego tonu postawa byłej ślizgonki emanowała spokojem... Aż za bardzo. Siedziała i pisała raporty z przesłuchań aurorów. Wyglądały nienagannie - żadnej przemocy, żadnych przymusów, jeden nieszczęśliwy wypadek skręcenia karku. Biedny podejrzany rzucił się na Leo w trakcie rozmowy z aurorami. Musieli go zabić. W końcu ich było tylko trzech. Jakie mieli szanse z starciu z jednym groźnym przestępcą pozbawionym wszystkich magicznych przedmiotów?
    - Witam moje drogie Panie. - Pan Rellow przyszedł do gabinetu kobiet. - Chciałem tylko zaznaczyć, że od dziś uciamy sprawy aurorów, Malfoyów i wszystkich innych.
    - Panie Rellow nie skończyłyśmy jeszcze...
    - Dzisiaj znaleziono miejsce zbrodni i do tej pory nie wiadomo gdzie schowano ciało. Teleportowano je a ślady teleportacji prowadzą na Arktykę.
    - Przecież trzeba mieć specjalną przepustkę żeby teleportować się poza Wielką Brytanię. - odpowiedziała Hermiona.
    - Dokładnie a alarmu nie było. Pracują tam najlepsi aurorzy i próbują coś ustalić. Zrobił to ktoś kto może się teleportować więc proszę sprawdźcie wszystkich z przepustkami. Tu jest spis. Aurorów dokończycie później.
    Rellow położył 3 kartki ludzi z nazwiskami i wyszedł. Obie Panie spojrzały się na siebie i w jednym czasie rzucimy się na spis leżący przed nimi. Pierwsza złapała go Astoria. Hermiona z grymasem niezadowolenia musiała poczekać aż jej współpracowniczka skończy i poda jej materiały. Minęło kilka minut i była ślizgonka odrzucila kartki z powrotem na biurko. 
    - Nikt z wymienionych tu osób nie ma przepustki na Arktykę. - oznajmiła. 
    Panna Granger po przeczytaniu wszystkich nazwisk i ich przepustek ze smutkiem stwierdziła, że to prawda. 
    - Jak mamy znaleźć podejrzanego i jak ma nam to pomóc? - powiedziała, wskazując ręka na papiery. - Tu nie ma żadnego tropu. 
    - Nie mam pojęcia. 
    Hermiona kolejny raz przejrzała zapiski i nagle zdziwiła ją jedna rzecz. Mardot nie miał przepustki do Rumunii a przecież znalazł się tam chwilę po tym jak ją aresztowano. Zostały tu wypisane przepustki nawet jednorazowe, tymczasem Mardot podróżował do Polski, USA, Hiszpanii, Japonii ale nie było ani jednej wzmianki o jego niedawnej zagranicznej podróży po Harrego i resztę. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Musiała porozmawiać o tym z przyjaciółmi. Czyżby Mardot miał coś wspólnego z tym, że nie mogli się ze sobą skontaktować? Może wiedział coś o jastrzębiu? Sprawa robiła się coraz bardziej dziwna. Tajemniczy departament, Mardot bez przepustek, utrudniane kontaktu złotemu trio i trup przeniesiony na Arktykę bez alarmu wzbudzały jej podejrzenia. Obawiała się, że te wszystkie wątki łączą się ze sobą a to mogło oznaczać tylko jedno - kłopoty. 
    - O czym rozmyślasz? - zapytała Astoria. 
    - O tym jak znaleźć punkt zaczepienia. 
    Hermiona musiała skłamać. Sojusz to jedno a zaufanie to drugie. Jej sprawa nie łączy się z Malfoyem i nie miała zamiaru wciągać w to byłych ślizgonów. Tutaj i tak by nie pomogli. Chociaż kiedy pomyślała o tym dokładniej wpadła na jeden pomysł. 
    - Wymyśliłaś cokolwiek? 
    - Muszę porozmawiać z Malfoyem. 
    - Po co? - Astoria wydawała się szczerze zaskoczona. 
    - Kogoś zamordowano. Może człowiek, który swojego czasu miał haczyki na wszystkich wie coś i teraz. Ty porozmawiaj z Blaisem i z aurorami. Być może istnieje jakiś sposób obejścia zabezpieczeń. 
    - I naprawdę myślisz, że Rellow by o tym nie wiedział a jeśli tak jest to powiedzą mi jak pracuję dla niego? 
    - Pamiętasz co mówił Rellow? Tam gdzie ja nie dotrę tam dotrzesz Ty. 
    - Chcesz żebym użyła uroku osobistego i otrzymała takie informacje podstępem? 
    - Lepiej się do tego nadajesz niż ja. Rozpuść kilka plotek komu trzeba może powiedzą Ci coś interesującego w zamian ale nie pytaj w prost, bo...
    - Tak, wiem, rozumiem. - przerwała jej znudzona blondynka - Nie musisz mnie tego uczyć. Rzeczywiście jestem w tym lepsza niż Ty. 
    - Świetnie. - Hermiona zdawała się nie zauważyć jej tonu - Chcesz żebym przekazała coś Draco? 
    - Tak zapytaj go o Andrew. Wydawało mi się, że to przyjaciel ale ostatnio zachowuje się dziwnie. Może coś o nim wie. 
    - Dobrze. 
    Hermiona była dosyć zdziwiona prośbą ślizgonki. Na wszelki wypadek postanowiła sama sprawdzić tego aurora zanim zapyta o to Malfoya. Pierwszy raz słyszała o tym człowieku i nie wiedziała co takiego łączy go z Zabinimi. Sojusz z wrogami to skomplikowana sprawa. Musisz myśleć nie tylko za siebie ale też za nich, bo nawet nie wiesz kiedy Cię wykorzystają. Była gryfonka nie miała żadnych wątpliwości, że jeśli coś pójdzie nie tak winę postarają się zrzucić na nią i to ona zostanie kozłem ofiarnym. Im więcej będzie wtedy miała na swoją obronę tym lepiej dla niej. 



***
   
   
     - Jak zwykle porażasz swoją uprzejmością, Malfoy. 
    Blondyn mówił do niej nie odwracając głowy, nie zachowując kultury i nie okazując większego zainteresowania. Miał dosyć tej kujonki, która raz ratuje mu matkę a potem ryczy, bo ją obraził. Owszem, wciąż była to jedna z nielicznych osób, które coś w nim dostrzegły ale jej huśtawki nastrojów stawały się nie do zniesienia. Mimo to dzisiaj powinien dziękować Merlinowi za jej obecność. Przyniosła dla Narcyzy eliksiry wzmacniające, co powinno wybudzić ją szybciej. Do tej pory musiał ją myć, przebierać i ogólnie dbać o nią. Nigdy nie stawiał się w roli pokrzywdzonego jednak myśl o tym, że przestanie to robić trochę szybciej napawała go optymizmem. Z tego właśnie powodu zachowywał się arogancko ale nie chamsko. Tego dnia nie chciał używać wyzwisk ani testować granic jej cierpliwości. 
    - Bo nie rozumiem dlaczego pytasz. Co to ma wspólnego ze mną?
    - Pytali Cię o dziedzictwo kulturowe. Na pewno nie wiesz nic o jastrzębiu? 
    - Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi z tym jastrzębiem. Co to w gruncie rzeczy jest za jastrząb? 
    Draco usiadł na przeciw Hermiony, założył ręce i czekał na odpowiedź. Kontrolerka trochę się zmieszała. Nie mogła ujawnić za dużo. 
    - Nie wiem. Słyszałam plotki i... 
    - Czy ja mam tu podawać veritaserum? - przerwał jej arystokrata - Nie chcesz to nie mów ale nie ściemniaj. 
    Dziewczynę zmieszał nie tyle przekaz wypowiedzi ale jej ton. Wyczuwała tam pouczenie i... troskę? Było to bardzo dziwne. Człowiek, który gnębił ją właśnie zaczynał się o nią martwić. Skoro tak to musiał coś wiedzieć! 
    - Co wiesz, Malfoy?! - powiedziała tonem ostrym jak brzytwa. 
    - Wiem tyle, że dziedzictwo kulturowe ma coś wspólnego z tajemniczym jastrzębiem a z jastrzębiem z kolei coś łączy Ciebie. 
    - Mylisz się. To nie mnie coś łączy z tą błyskotką. 
    - Błyskotką? 
    - Tak to taki niby klejnot przypominający jastrzębia. Wiesz coś o tym? - Spytała po raz kolejny z nadzieją w głosie. 
    - Ojciec kiedyś opowiadał mi, że ten kto ma takiego jastrzębia może sprowadzić wielkie kłopoty. Podobno nigdy nie można być pewnym kto umarł. Nigdy mi nie wyjaśnił dlaczego ani co to dokładnie znaczy. Znalazłem ten rysunek w jednej z ksiąg, którą mi zabrano po oskarżeniach. Granger - ton Draco wyrwał ją z zamyślenia - jeśli ten ktoś kto nie jest Tobą ma takiego jastrzębia i chce z niego skorzystać ale nie wie jak to lepiej nich poczeka i się dowie. 
    - Jaka to była księga? 
    - Nie pamiętam to było dawno. Gdybym pamiętał pomoglbym Ci. 
    Znowu wyczuła to dziwne nastawienie. Niby dlaczego on miałby jej pomóc. Owszem wystawiał im Mardota ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Robił to również dla siebie. Brała też pod uwagę wdzięczność za pomoc Narcyzie. Jednak zastanawiała się od kiedy Malfoyowie czuli coś takiego jak wdzięczność? Może wojna zmieniła ludzi nie tylko na gorsze. Szkoda tylko, że kończyli w ten właśnie sposób. 
    Po chwili niezręcznej ciszy blondyn wstał i przysiadł się do gryfonki. Było to dziwne uczucie. Człowiek, którego unikała jak ognia przysiadł się do niej jakby te kilka lat nienawiści nie istniało. Mimowolnie odchyliła się w bok zwiększając dystans. Przyglądała się jego stalowoszarym oczom tak bardzo kontrastującym z jej brązową tęczówką. Rysy miał dosyć ostre a cerę białą jak albinos. Dłonie trzymał splecione na kolanach. Rękaw bluzy delikatnie się podwinął ukazując mroczny znak. Zobaczyła jego namacalny dowód służby u Voldemorta. Podświadomie spięła się czując zagrożenie. Ten znak również kontrasował z jej blizną na przedramieniu. Draco zobaczył, że wpatrywała się w jego rękę. W odpowiedzi podwinął jej sweterek i przejechał kciukiem na słowie "szlama", które wycięła jego ciotka. Hermiona gwałtownie cofnęła rękę. Jej twarz wyrażała zdziwienie i przerażenie. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Ona i on nosili znak, którego tak bardzo nienawidzili. Różnił ich jednak taki paradoks, że blizna, która miała ją upokorzyć dawała jej powód do dumy. Jego symbol, który miał dać mu powód do dumy przysparzał mu wstydu. Nigdy się do tego przed nikim nie przyznał ale cieszył się, że tak to się skończyło. To był szaleniec. Bycie w jego kręgach to nie honor i wyższość. To oznaczało czyste skurwysyństwo. Nie miał pomysłu jak wybrnąć z tej sytuacji więc po prostu wyszedł. Hermiona podniosła się zaraz za nim ale kiedy nawet się nie obejrzał stanęła jak słup soli. Nie rozumiała z tego nic. Nigdy nie była z nim bliżej a to i tak było zdecydowanie za blisko. Po dłuższej chwili Malfoy wrócił z dwoma kubkami herbaty. 
    - Usiądź Granger. - powiedział podając jej napój. 
    Dziewczyna wzięła od niego naczynie i spełniła jego polecenie. 
    - Przyszłaś tu tylko w sprawie jastrzębia? 
    - Na pewno nie żeby pokazywać Ci bliznę.
    Dziewczyna sprawiała wrażenie jakby nie wiedziała co mówi. Jej oczy dalej wyglądały jak pięć złotych. 
    - Nie zrobiłem tego na siłę. Nie przyzwyczajaj się nie lubię miziać. 
    Czarodziejka prychnęła. Nie miała ochoty na mizianie a już na pewno nie przez niego. Musiała jednak przyznać, że żart Draco, chociaż słaby, skutecznie rozładowywał atmosferę. 
    - Jakoś nie dziwię się, że nie lubisz mnie miziać. Ja też nie lubię być miziania przez Ciebie. 
    Teraz to on zaśmiał się pod nosem. 
    - To jak? Co jeszcze Cię sprowadza? 
    - Trup na Antarktydzie. 



    ***


*Madeline Miller "Kirke" 


Witajcie kochani!
Po tak długiej nieobecności (sama teraz nie wierzę w to, że obiecywałam rozdział co 2-3 tygodnie) jest krótka notka. Chciałam dłuższą jednak ten rozdział wyjątkowo mi nie podszedł. Wiecie, w głowie bomba a jak przyszło co do czego to niewypał xD Jest to bardziej znak, że żyję niż jakieś konkrety ale myślę, że zasłużyliście na cokolwiek. Nie wycofuję się z obietnicy dokończenia opowiadania. Na pewno nie opuszczę ani nie zawieszę bloga. Na następny wpis musicie dać mi trochę czasu ale obiecuję, że się pojawi!
Czekam na Wasze komentarze, opinie i uwagi. Przyjmę wszystko z wdzięcznością. 
Pozdrawiam cieplutko
Pani Black 

1 komentarz:

  1. Cześć!
    Z góry przepraszam za reklamę, ale nie znalazłam innej zakładki.
    Zapraszam Cię serdecznie do wzięcia udziału w wyzwaniu pisarskim organizowanym na
    https://wyzwania-pisarskie.blogspot.com/
    Wystarczy napisać krótkie opowiadanie na dowolny temat. Poćwicz swoje pióro. Pobaw się słowem. Można wygrać książkowe nagrody!

    A może spróbujesz swoich sił w innej dziedzinie? Zachęcam do wzięcia udziału w akcji poświęconej Taylor Swift.
    https://swift-kreatywnie.blogspot.com/
    Daj się ponieść swojej wyobraźni i stwórz coś dowolnego, np. obraz, zdjęcie, wiersz, opowiadanie, komiks. Cokolwiek, byleby wiązało się ze Swift. Tutaj również można wygrać nagrody.

    Przy okazji, zapraszam też do przeczytania i skomentowania mojej powieści
    https://wszyscy-mamy-sekrety.blogspot.com/
    Dwie historie rozgrywające się w różnych czasach – czasy wojenne i współczesne. Z pozoru nic je nie łączy, ale czy na pewno? Każdy człowiek skrywa jakąś tajemnicę, nieważne, czy małą, czy dużą. Dowiedz się, jakie sekrety skrywają bohaterowie. Będę wdzięczna za opinię, to doda mi motywacji. :)


    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń