"A moja prawda jak struna drga.
Radośnie woła lub cicho łka"
- Na końcu chciałbym pogratulować dwojgu najlepszym uczniom Hogwartu od czasów jego założycieli. Zapraszam Pannę Hermionę Granger oraz Pana Dracona Malofoya.
Sala aż trzęsła się od oklasków, gdy na podwyższenie wchodziły wymienione wcześniej osoby. Na swoją kolej musieli czekać do ostatniej minuty. Ze względu na wysokie wyniki mieli odebrać szkolne dokumenty jako ostatni uczniowie. Mimo to żadne z nich nawet nie spojrzało na siebie. O pocieszającym uśmiechu czy miłym słowie już nie mogło być mowy. Ogromne było więc zdziwienie Gryfonki, gdy po krótkich podziękowaniach od dyrektorka, Draco uśmiechnął się do niej i wyciągnął rękę.
- Gratuluję.
Zaskoczona nie do końca wiedziała jak ma się zachować jednak instynkt samozachowawczy wziął górę. Odwzajemnia gest i odpowiedziała:
- Dziękuję i wzajemnie.
Chociaż nie doczekała się odpowiedzi chłopak nadal się uśmiechał. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Ślizgon, który jej nienawidził teraz tak zwyczajnie się do niej odezwał a przecież nie musiał. I nawet jej dotknął. Gdyby ktoś chciał ją uprzedzić, że tak będzie, dziewczyna nigdy by nie uwierzyła. Jednak oszołomiona Hermiona stwierdziła, że zostawi ten temat w spokoju. To miło z jego strony, że zachował się kulturalnie w tak uroczystym momencie.
McGonagall wręczyła im elegancko zapakowane zwoje ozdobione kokardkami odpowiednio w kolorach ich domów. Znajdowało się tam podsumowanie ich długiej i wyczerpującej pracy. Siedem lat nauki kończył przecież egzamin a jego wyniki trzymali teraz w rękach. To była ich przepustka do pozaszkolnego świata magii.
Chwilę później już absolwentka Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie siedziała przy swoim stole z rówieśnikami. Każdy był podekscytowany tym, że wkracza w dorosłe życie. Opowiadali o swoich planach i marzeniach. Ona jednak siedziała cicho. Ten budynek tak wiele dla niej znaczył a teraz miała go opuścić.